poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Cienie do powiek Velvet Touch 117, Sensique

Długo szukałam jasnego, matowego cienia do powiek. Gdy zobaczyłam i dodknęłam tester z witryny Sensique, od razu stwierdziłam, że muszę go mieć. Niestety jak to zwykle u mnie bywa w takich sytuacjach, okazało się, że ten kolor akurat się skończył. Nie mogłam na niego trafić przez dłuższy czas. ( Chyba nie tylko miprzypadł do gustu:))
Aż w końcu Voila! Zagarnęłam ostatnią sztukę z półki.







Jestem bardzo zadowolona z koloru. 
Powieki zwykle mam ciemniejsze, a w dziennym makijaży lubię nieco rozświetlić oczy.
Ten produkt sprawdza się znakomicie! Jest bardzo przyjemny w aplikacji ze względu na swoją strukturę. Cienie są gładkie, miękkie i wystarczająco napigmentowane. 
Oczywiście, kolor możemy stopniować, aż do porządanego efektu. 


Jedna warstwa jest u mnie mało widoczna, ale właśnie o to mi chodziło.



Co do trwałości, bywa różnie. Ale jak na mazidełko za 6 daje rade.
Nie wytrzymuje niewoadomo ile w stanie nienaruszonym, ale nałożony bez bazy nie roluje się, nie zbiera się w załamaniach i wygląda dobrze przez ok 7 godzin.

Bardzo polecam głównie ze względu na kolor, który mi osobiście strasznie się podoba i służy mi prawie codziennie! 


Zapraszam na rozdanie do Zwierzenia Kosmetykomaniaczki!

 http://zwierzenia-kosmetykomaniaczki.blogspot.com/2013/04/rozdanie-wiosenne.html

 

niedziela, 14 kwietnia 2013

Podkład KOBO Ideal Cover Make Up

W zeszłym tygodniu w drogeriach Natura była promocja na wszystkie kosmetyki marki Kobo. Nie mogłam z niej nie skorzystać, bo miałam już styczność z tą firmą i bardzo przypadła mi do gustu.


W moje ręce wpadł kryjący podkład Ideal Cover w odcieniu 402 NUDE BEIGE. Jest to kolorek drugi w kolejności. Pierwszy jest po prostu żółty i według mnie, nie nadaje się do "normalnego" stosowania.
Zapłaciłam za niego niecałe 10 zł.


Na początku używałam go jako korektor i w tej roli sprawdził się idealnie. Zakryje dosłownie wszystko! Jako podkład również mnie zachwycił. Nakładam go pędzlem Hakuro H52. Pędzel nabiera dosłownie minimum produktu, co daje niezwykle naturalny efekt na twarzy przy czym kryje wszystkie niedoskonałości.
Mały minus, może lekko wysuszać lub sprawiać wrażenie suchego, ale dobrze nawilżona cera rozwiązuje ten problem.



Kolor jest idealny do mojej bladej, po przeciągającej się zimie, twarzy. Zakrywa wszystko, nałożony umiejętnie i w małej ilości nie tworzy maski, nie zapycha i nie uczula. Więc polecam:)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Paznokcie z oranżem za 2 zł :)

W małym sklepiku z asortymentem z branży wszelakich,
znalazłam lakierki Safari za całe 2 złote.
A że wcześniej miałam styczność z tymi lakierkami, nie wahałam się żeby przygarnąć kolejną buteleczkę:)
Choć wybór kolorów był ogromny, to zdecydowałam się jedynie na oranż, którego do tej pory nie miałam w swojej kolekcji.



Uważam, że lakiery Safari w niczym nie są gorsze od tych drogeryjnych. 
Wręcz przeciwnie, schnął szybciej, nakładanie kolejnych warstw nie sprawia żadnego problemu, a przede wszystkim są tanie jak barszcz!




wtorek, 2 kwietnia 2013

Olejek łopianowy Green Pharmacy ze skrzypem polnym

Jakiś czas temu zrobiło się głośno o produktach firmy Green Pharmacy. 
Najbardziej zaciekawiły mnie olejki do włosów, bo moje ewidentnie potrzebowały "kopa", więc jak zobaczyłam promocję w Naturze i ostatnie opakowanie na półce (czar ostatniej sztuki zawsze na mnie działa) to postanowiłam przygarnąć samotnika, chociaż zapas olejów miałam spory.






Olejek zamknięty jest w mocno przyciemnionym opakowaniu, które posiada otwór typu korek niekapek. 
Jest to bardzo fajne rozwiązanie, ponieważ dzięki temu produkt nie rozlewa się i nie tłuści ani buteleczki, ani wszystkiego wokół. Olej jest rzadki i nie posiada zapachu - to w sumie na plus, chociaż zależy co kto lubi. Nałożony w nadmiarze może spływać.




 Jak większość kosmetyków, ten również używam na swój sposób. 
Przelałam go do opakowania z atomizerem, dodałam olej rycynowy i odrobinę wody by konsystencja stała się rzadsza. 
Przed zastosowaniem podgrzewam buteleczkę w kubku z gorącą wodą i spryskuję całe włosy.
Najwięcej produktu wędruje na skórę głowy. Następnie wmasowuję produkt i trzymam go jakieś 2 - 3 godziny, w zależności ile mam czasu.


Już po pierwszym zastosowaniu zauważyłam, że olejek ma bardzo dobry wpływ na skórę mojej głowy jak i na same włosy.  
Uczucie swędzenia, które od czasu do czasu mnie męczyło ustało i mam wrażenie, że skóra jest bardziej nawilżona niż była przed jego używaniem. 
To samo, albo jeszcze więcej zdziałał w temacie samego wypadania włosów. 
Oczywiście znajduję włosy na szczotce po czesaniu, ale jest ich zdecydowanie mniej.
Poprawił też ich kondycję i przede wszystkim wygląd! Włosy po jego zastosowaniu są miękkie, sprężyste (mam kręcone) i bardzo lśniące.

  
Jak najbardziej polecam używanie go w takiej kombinacji jak moja, jak i osobno. 
Zwłaszcza, że kosztuje niewiele, jest mega wydajny, ogólnodostępny i działa!