Nie lubię eyelinerów innego koloru niż czarny, gdyż ten wydaje mi się jedynym właściwym.
W mojej kolekcji znalazł się jednak egzemplarz z Miss Sporty w kolorze Silver Flirt.
Jest to metaliczny eyeliner, nie posiada żadnych drobinek czy brokatu.
Długo myślałam o tym jak się do niego zabrać i co nim wyczarować.
Znalazłam jak narazie dwa zastosowania, które mnie satysfakcjonują,
jednak w obydwu nie sprawuje się najlepiej.
Użyty jako baza pod jasne cienie rzeczywiście podbija ich kolor
ale nie ma właściwości przedłużających ich trwałość.
Wręcz przeciwnie, cienie szybciej się rolują i zbierają w załamaniach.
Poza zaletami wizualnymi posiada niestety wiele wad różnych maści.
Począwszy od nakładania - nie da się go ładnie i równomiernie rozetrzeć, na braku komfortu w noszeniu kończąc - gdy zasycha, miejscami gdzie jest więcej produktu tworzy "skorupę", którą czuć.
Stosowałam go również do makijażu z podwójną kreską
i w tej odsłonie sprawuje się dużo lepiej.
Oczywiście i w tej wersji ma swoje wady: potrzeba 2-3 warstwy by uzyskać dobre krycie, przez co kreska może być mniej precyzyjna i największa z wad - wysychanie!
Schnie cholernie długo. Ja przy moich opadających powiekach muszę czekać kilka minut z zamkniętymi oczami by kreski nie zdublowały się na górnej powiece.
Wygląda fajnie - fakt.
i to tyle jego zalet...
Miałyście styczność z eyelinerami z tej serii?
Macie na nich jakiś sposób?